piątek, 24 sierpnia 2012

Łapiemy sny

...Dawno, dawno temu, na odległym lądzie ludzi dręczyły koszmary senne. Starsi plemienia i szamani próbowali znaleźć na to lekarstwo - nikomu się to jednak nie udawało. Pewnego dnia zwołano więc naradę, aby wspólnymi siłami znaleźć sposób, by zapewnić ludziom spokojny, zdrowy sen. W czasie trwania spotkania jeden ze starszych doznał wizji, zesłanej mu przez Wielkiego Ducha. We śnie na jawie ukazała mu się pajęczyna rozpięta na obręczy, ozdobiona piórami i koralikami. Ten magiczny przyrząd miał więzić wszystkie złe sny, a przepuszczać jedynie te dobre. Gdy o świcie na pajęczynę padało światło słońca, uwięzione wśród nici i splotów złe sny rozpadały i znikały na dobre.
Starsi wzięli się do pracy i stworzyli urządzenia na sposób ukazany w wizji. Kiedy ludzie zaczęli ich używać, złe sny odeszły...

Ta przypowieść Indian Chippewa mówi o łapaczach snów (z angielskiego dream catcher) - które stosowane były wśród plemion Ameryki Północnej jako amulet, chroniący przed koszmarami i złymi myślami.



Miały one kształt sieci, uplecionej z włókien roślinnych, zwierzęcego włosia,  ścięgien lub pasków skór, wplecionych w okrąg wykonany z miękkiej, np. wierzbowej gałęzi. Podstawa łapacza miała kształt koła, lub łzy, zdarzają się także łapacze trójwymiarowe.



Przyozdobione koralikami, kamykami i piórami wieszane były przy wejściach lub nad posłaniami, szczególnie małych dzieci.


Dziś chcemy namówić Was do zainspirowania się indiańskimi łapaczami snów. Bez względu na to, czy naprawdę działają tak jak w legendzie, są po prostu piękne. Współcześnie pełnią więc często funkcję dekoracyjną.

Może przyda Wam się tutorial przygotowany przez RoxanneD, i drugi, przygotowany przez april, z wykorzystaniem drewnianego tamborka:


 Możecie też swoim łapaczom nadać odmienny kształt:



czy ulubiony kolor:

 
Jako element współcześnie tworzonych łapaczy pojawiają się często koronkowe serwetki. Mogą przydać się te w stylu vintage...



...i te bardzo kolorowe:


 W przymocowaniu koronki do kółka i opleceniu go włóczką pomóc może Wam ten tutorial:

A tu jeszcze jeden:



To z kolei przykład łapaczy tematycznych, do których wykonania użyte zostały przedmioty znalezione nad morzem. To wspaniały sposób na przechowanie i pokazanie pamiątek z wakacji!



 A tu łapacze walentynkowe - z włóczki:


i z papierowych serwetek :)



A może skusi Was biżuteria z tym motywem? Motyw łapacza może stać się natchnieniem i ozdobą  naszyjnika...

 bransoletki...
 czy kolczyków:


 Tu łapacz stał się częścią większej instalacji:




Na zakończenie - łapacze w stylu dziecięcym:

i w żywych kolorach:

 ... tutorial na łapacz, jaki możemy wykonać z naszym dzieckiem...


...łapacz z tasiemek...

...i w stylu steam punk...



oraz jeszcze 2 ozdobne przedmioty inspirowane indiańskimi łapaczami:



A żeby jeszcze dodatkowo zachęcić Was do wspólnego z nami łapania snów - 2 prace od naszego zespołu :)
Oto piękny łapacz snów autorstwa Habki.


Ile tu detali - koronki, koraliki, piórka i zawieszki!



Oraz mój - ogrodowy łapacz snów...


...ozdobiony ziołami, nasionami i jesiennymi owocami.


Łapcie z nami sny i podzielcie się swoimi pracami :) Będziemy czekać na nie do 24 września :)
Pozdrawiam serdecznie!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

o morskich szkiełkach na kolorowo

Zgodnie z obietnicą dziś słów kilka o kolorach szkiełek - a to dzięki kolejnym gościom - Lindzie i Davidowi, pasjonatom morskich szkiełek, mieszkającym obecnie (o ile dobrze wyczytałam w ich biografii, o tutaj) w Peru. Tam też obecnie zbierają szklane skarby, a przy tym stworzyli też stronę stanowiącą szczegółowe kompendium wiedzy o ich hobby - Odyssey Sea Glass. Dowiedzieć się tam można, gdzie szukać najlepszych szklanych plaż, co zrobić ze znaleziskami, jak powstają, jakie są kolory... dziękujemy im serdecznie za pozwolenie skorzystania z zasobów dostępnych w ich witrynie :)

As promised, today's sea glass show-and-tell will focus on the colors and at this time we thank our guests, Linda and David, who are quite passionate about sea glass collecting and, if I understood it correctly from their biography, they are currently living in Peru. This is where they gather their treasures now, and they have also created a wonderful compendium of information about their hobby - the Oddysey Sea Glass website. One can find out where the most glass-abundant beaches are located, what to do with the finds, how they are created, what colors are rare and common - so, thank you so much for allowing us to use your resources!

foto: Odyssey Sea Glass

Jak wspominaliśmy, najczęściej znajduje się szkiełka białe i zielone, a to z prostej przyczyny: takiego szkła jest najwięcej na świecie w postaci szyb i butelek. Dalej mamy szkło z naczyń itp., które jest trochę rzadsze, ale z drugiej strony zaczyna się tam zabawa z ciekawszym zabarwieniem.

As we mentioned before, the most common colors are white and green - simply because there is a lot of white and green glass on our planet (think bottles and glass panes in windows). Then we have dinnerware, which is less common and also more colorful.

Z masowo produkowanego szkła można jeszcze wymienić rozmaite ozdoby, figurki, a także izolatory, światła sygnalizacyjne itp. Tu też będziemy mieli większą rozmaitość kolorów, a niektóre kawałki będą dość rzadkie, jeśli dany rodzaj szkła produkowano tylko przez jakiś okres czasu; przykładem może być Depression Glass - co stanowi zupełnie inną historię, więc wspomnę tylko, że były to przedmioty wytwarzane w Stanach w czasie Wielkiej Depresji i rozdawane całkiem za darmo jako zachęta do kupna (na przykład jako wkładka w pudełku z płatkami śniadaniowymi), albo sprzedawane bardzo tanio; mimo, że owo szkło jest dość niskiej jakości, nabrało ostatnimi czasy wartości kolekcjonerskiej i niektóre rzadkie obiekty mogą kosztować kilkaset dolarów.

As for the mass produced glass, one can also mention decorative pieces, figurines, and also insulators, warning lights etc. The colors will vary here as well, and some pieces will be rather rare, if a certain type of glass was only manufactured for a limited period of time. A good example would be Depression Glass, which would be a whole separate story, so let's just say that they were items produced in the United States during Great Depression and either given away for free as an incentive to purchase something (like cereals, for example), or sold very cheaply. Even though this glass was not of very good quality, over the years it has become quite valuable as collectibles and some special pieces may even cost a few hundred dollars.

Wróćmy jednak do tego, czego można się spodziewać na plażach. Oprócz szkła masowej produkcji są też, rzecz jasna, przedmioty unikatowe; w powstałych z nich szkiełkach często znajdziemy na przykład dwa rodzaje szkła spojone ze sobą, albo opalizujące fragmenty, albo jakieś wzory czy zatopione drobinki. Trudno jest znaleźć takie egzemplarze na zwyczajnych plażach - trzeba by raczej szukać w okolicach zakładów zajmujących się szkłem (albo tam, gdzie takie zakłady istniały dawniej - bo, jak pamiętamy z poprzedniej opowieści, szkiełko musi się turlać we wodzie kilkadziesiąt lat).

Let's go back to our beach finds, though. Apart from mass-produced glass, there are also designer pieces, quite unique: this kind of sea glass will often feature two colors fused together, or traces of opalescence, or patterns and so on. Most likely you won't find any of these on an average beach - you should probably look for them around glass workshops, or in places where workshops used to exist - if you remember from our previous story, it takes decades for a piece of glass to become a sea glass gem!

foto: Odyssey Sea Glass

Na marginesie dodać można dla ciekawskich, że na stronie Odyssey jest też tabelka opisująca skąd biorą się różne kolory szkła.

For the curious ones, let's also mention that there is an interesting table on the Odyssey page listing what is added to glass to achieve the various colors.

Na koniec jeszcze popatrzmy, jakie kolory szkiełek są najrzadsze - dokładne statystyki zależą trochę od tego, gdzie dana plaża się znajduje, ale ogólnie można powiedzieć, że czerwone szkło jest najrzadsze, podobnie, jak żółte i pomarańczowe.

Finally, let's have a look at the rarest pieces; the exact statistics would likely change depending on location, but generally the red glass is the rarest, and so is yellow and orange.

foto: Odyssey Sea Glass
foto: Odyssey Sea Glass

Mniej rzadkie, ale też niezbyt powszechne są odcienie niebieskiego, oraz szkiełka "czarne", które tak naprawdę są bardzo-ciemno-zielone, bursztynowe albo oliwkowe.

Less rare, but still not too common are shades of blue and "black", which is in fact very dark green, amber and olive.

foto: Odyssey Sea Glass
foto: Odyssey Sea Glass

 
foto: Odyssey Sea Glass
Dalej mamy odcienie zielone i niebieskozielone...

Then we have shades of green and blue green...

foto: Odyssey Sea Glass
foto: Odyssey Sea Glass
...oraz brązy i bursztyny:

...and browns and ambers:

foto: Odyssey Sea Glass

I tu zakończymy drugą część szkiełkowej opowieści - zdaje się, że - jak to często bywa - gawędę można by jeszcze ciągnąć długo, ale rozsądniej będzie chyba się tu zatrzymać. W ostatnim odcinku zajrzymy w kilka miejsc, gdzie dowiemy się, co można zrobić z plażowym znaleziskiem, żeby nie skończyło się tylko na "maniu" :)

And here we will finish the second installment of our sea glass story - as it often happens, it turned out that we could keep going for quite some time, delving into the glassy details. We'll stop here, though, and in the third episode we'll have a brief look at what we could do with our beach finds so they don't end up buried in the corner of some forgotten box.


niedziela, 19 sierpnia 2012

syrenie łzy, czyli o morskich szkiełkach słów kilka

Legenda powiada, że za każdym razem, gdy tonie statek, a wraz z nim giną w odmętach marynarze, syreny płaczą... a ich łzy fale wyrzucają na brzeg i dlatego właśnie od czasu do czasu wśród kamyków i muszelek można znaleźć szkiełka o gładkich brzegach i charakterystycznej, "zamrożonej" powierzchni.

O ich istnieniu dowiedziałam się dopiero niedawno - w Polsce mieszkaliśmy daleko od morza, a że dalekie wyprawy należały do rzadkości, Bałtyk widziałam ze dwa razy w życiu i dopiero tutaj natknęłam się w internecie na informację, z której wynikało, że przy najbliższej wyprawie nad większą wodę trzeba koniecznie zwrócić uwagę na szklane znaleziska!

Stąd też i dzisiejszy wpis, nawiązujący do sierpniowego wyzwania wakacyjnego - oparty na materiale z artykułu naszego Gościa, Josephine Wyman z Rochester Institute of Technology w Nowym Jorku (warto też rzucić okiem na jej stronę z niezwykle ciekawymi galeriami - świat mikroskali wygląda nader zaskakująco!) Josephine udzieliła nam pozwolenia na wykorzystanie tutaj jej pracy, za co dziękujemy z głębi naszych kraftowych serc :)

The legend says that every time a ship sinks and the sailors perish with it, the mermaids weep... and waves bring their tears on the shore, and this is why from time to time amongst the rocks and shells one can find pieces of glass with rounded edges and frosted surface.

It was only recently that I found out about their existence - in Poland we lived far from the sea, and since long trips were rare, I saw the Baltic Sea perhaps twice in my life; it was just last year that I came across some information on the internet which prompted me to pay closer attention to the items on the shore next time we went to Lake Michigan.

And this is also the story behind today's post in connection with the August vacation challenge; it is based on the material from and article written by our Guest, Josephine Wyman from Rochester Institute of Technology in New York (do also visit her website featuring most interesting galleries - the world viewed at microscale is soooo different!) Josephine has kindly given us her permission to use her photos and information here - thank you from the bottom of our crafty hearts :)

foto:  Josephine Wyman 
Łatwo się domyślić pochodzenia morskich szkiełek - butelki i inne przedmioty wpadają do wody, tłuką się, obijają, szlifują i na koniec fale wyrzucają na brzeg wygładzone klejnociki. Ich zbieranie stało się dla wielu osób hobby; szkiełko szkiełku nierówne i choć najczęściej wpadną nam w ręce pospolite kolory, takie jak biały czy zielony, to od czasu do czasu znajdą się i cenne odłamki, warte nawet i 1000 dolarów! Kolekcjonerzy niekiedy są też w stanie określić w miarę dokładnie pochodzenie szkiełka oraz jego wiek.

It's easy to guess the origin of sea glass - bottles and other objects fall into water, they break, they are tossed around, polished and finally they end up on the beach as little gems. Many people have taken up collecting them as a hobby; most of the time we will come across the common colors, like white or green, but on occasion one finds really precious pieces, worth even $1000! The collectors will sometimes be able to date the pieces and figure out their origin.

foto:  Josephine Wyman 
Nie wszystko złoto, co się świeci... i nie każde oszlifowane, "mroźne" szkiełko jest naprawdę szkiełkiem morskim (dla ścisłości dodać należy, że rozróżnia się szkiełka morskie - powstałe w słonej wodzie - oraz plażowe, słodkowodne). Ludzie prędko wpadli na pomysł, że można wrzucić odłamki do bębna, poobracać i efekt będzie prawie taki sam... no właśnie, prawie, bo jednak powierzchnia przy bliższej analizie wygląda inaczej: tu po lewej mamy szkiełko z morza, a po prawej - z bębna.

All that glitters is not gold... and not every polished, frosted piece of glass is true sea glass (to be precise let's add that two categories exist: sea glass is made by sea water, whereas glass from lakes and rives will be called beach glass). People soon discovered that they can toss broken glass into a tumbler and the result will be almost the same... yes, ALMOST the same, because a closer look at the surface reveals significant differences. Below, on the left is real sea glass and on the right - a piece from the tumbler.

foto:  Josephine Wyman 
Działania natury nie da się zatem podrobić, tym bardziej, że z badań naukowych wynika, iż odłamek musi spędzić w wodzie czterdzieści lat, żeby nabyć kształtu i szlifu! Przez ten długi okres następuje również proces "nawadniania" szkła (co dla mnie osobiście było dość zaskakującą informacją, bo zawsze sądziłam, że szkło z niczym nie reaguje i ogólnie się nie zmienia). Niektóre składniki szkła zostają przez wodę wypłukane, a z kolei na odłamku mogą się osadzić inne minerały.

I kto by przypuszczał, że takie znaleziska, które ktoś niefrasobliwy i mało kraftowy mógłby nazwać nawet śmieciami (o zgrozo), okażą się takie ciekawe? A gdyby tak zastanowić się jeszcze nad faktem, że ktoś kiedyś tę choćby pospolitą butelkę wyprodukował, zapewne czymś napełnił, ktoś inny z niej pił - i przy jakiej okazji? Radosnej czy smutnej? Potem zaś się jej pozbył...

Zapraszamy na jutro, bo to jeszcze nie koniec szkiełkowych historii - w drugim odcinku opowieści wrócimy do kolorów (dzięki kolejnym gościom pasjonującym się syrenimi łzami :) oraz zwiedzimy kilka stron o tym, co z tych skarbów można zrobić.

Thus, the natural process cannot be duplicated; research shows that the shard has to stay in water for as long as forty years to become polished and frosted! During this period of time the "hydrating" process also takes place, in which some of the materials in glass are washed out by the sea water, while some other minerals can be deposited on the surface. That was quite a surprise to me; I had always thought that glass was unchangeable.

So - who would have thought that such finds, which some careless and not very crafty person might even describe as trash, would turn out to be so interesting? And once you start pondering the fact that someone must have manufactured that bottle, someone filled it with something, and someone drank from it... and was it on a happy occasion, or a sad one? And then someone discarded this bottle, and it spend 40 years among the waves...

Do visit us tomorrow again for the second part of the sea glass story - we will talk some more about the colors (thanks to more guests fascinated by the mermaid tears), and we'll also see some crafts featuring these little treasures.

foto:  wikipedia

foto:  wikipedia

foto:  wikipedia

wtorek, 7 sierpnia 2012

No to laba!

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią Kasi, po ciężkim wyzwaniu dentystycznym, w sierpniu mamy dla Was coś mniej wymagającego- wyzwanie podróżno-wakacyjne.

Sprawa prosta jak drut- należy wykorzystać skarby z wycieczek urlopowych- bilety, pocztówki, foldery, mapki, plany. Technika dowolna, byle prace nie były publikowane przed datą ogłoszenia wyzwania. Zgłaszamy pod postem za pomocą inlinkza, linkujemy do posta w blogu (nie strony głównej) i w notce wspominamy o craftypantkowym wyzwaniu. Nic prostszego.

Nawet najmniejsza wycieczka w ramach odpoczynku może dostarczyć materiałów do craftowania. Oto co z podróży przywiozła ekipa craftypantek (a więcej szczegółów i zdjęć jak zwykle znajdziecie w najbliższych dniach na blogach osobistych craftypantek):

Noami chociaż nie bardzo ma okazję do podróżowania, na stronie w artjournalu wykorzystała kalendarzyk z pewnego muzeum, gazetkę, folder i pamiątkę PRL:



Habka zrobiła album z użyciem biletów pociągowych i mzk:



Jamajka zrobiła album-pamiątkowiec-kieszonkowiec. Powtarzają się na nim motywy związane z podróżami i jest swoistym organizerem wycieczkowych folderów i pamiątek.



 

Michelka skonstruowała pokaźny pełen pamiątek album z wycieczki do Pragi i Szklarskiej Poręby- widać, że nic a nic się nie zmarnowało!

Są i pocztówki:
 i bilety:
 mapki:
 i znów pocztówki:
 i podkładki pod piwo, a jakże!:-)
 i folder z hotelu:
Kasia Szkieuka wykonała książeczkę-piramidkę z podróżnym cytatami, w której główną ozdobą są fragmenty mapy:




i jeszcze w ramach bonusu- wisiorek ze szklanego kamyczka wygłaskanego przez wodę Jeziora Michigan. O szkiełkach będziemy jeszcze wspominać na craftypantkach w tym miesiącu, bądźcie więc czujni!:-)

Moi, czyli Mrouh, z dawnej podróży przywiozłam dwa czy trzy egzemplarze mapki pomagającej zapoznać się z alzackimi winnicami i miasteczkami. Jedną, nie bez oporów:-) pociachałam i wytapetowałam fragmentami dwie podkładki pod kubki. Tym sposobem mogę pijąc kawę podróżować palcem po mapie: albo po zielonych winnicach (podkładka lewa) albo zajrzeć wspomnieniami do bajkowego Riquewihr (podkładka prawa).



 Zapraszamy do podzielenia się łupami z wakacji, prace jak zwykle można zgłaszać do końca miesiąca.

Twórczego odpoczynku życzą craftypantki :-)