środa, 18 kwietnia 2012

Do rzeczy

Jest takie wspaniałe powiedzenie, że najważniejsze w życiu rzeczy nie są rzeczami. To prawda. Są jednak przedmioty, które maja duszę. Są i takie, o których marzymy, których pragniemy gorąco i które po prostu kochamy.

Pamiętam, jak marzyłam o swoich pierwszych glanach. Jak je potem z namaszczeniem pastowałam i jak nie chciałam się ich pozbyć, mimo że po kilku latach były dziurawe, a z podeszwy zaczynały wystawać gwoździe :)

Na pewno i Wy macie takie swoje ulubione przedmioty - lub może pamiętacie takie z przeszłości?

Dziś zapraszam więc do zastanowienia się chwilę nad istotą rzeczy :) I do upamiętnienia ukochanych przedmiotów.

A więc... do rzeczy :) Zobaczcie co zrobiły w tym temacie Craftypantki.

Mrouh wywołana do odpowiedzi zeznała co następuje: "miałam taką swoją ulubiona chustę, która uległa wypadkowi i już nie nadaje się do noszenia. Zachowałam jednak jej skrawki bo mam do niej sentyment i pomyślałam, że tchnę w nią drugie życie, żeby dalej trwała... była cudownie niebieska i taka miła w dotyku, w dodatku dostałam ją do koleżanki po fachu z Sycylii... Ma już następczynię, ale miło mi będzie wiedzieć, że jej kawałki żyją własnym życiem.

Ten niebieski materiał na kartce z zębatką to właśnie ona:-)


Zrobiłam też kwiatek-broszkę, z materiału z tej samej chusty..."


Mrouh zrobiła też wpis do artjournala z ulubioną książką dla dzieci: "kto wie czy nie w ogóle ulubioną. Kiedy ktoś mnie pyta o ulubioną książkę to mam problem z wyborem, a jak dla dzieci nie waham się ani chwili. I to właśnie "wielkomilud":-)".


Nasza Habka postanowiła zrobić coś na cześć swoich ulubionych kubków, tych czerwonych, dodawanych do Nescafe...


...a potem zrobiła też ocieplacz na taki właśnie kubeczek :)



A ja sama jak zwykle miałam problem z wyborem tej jednej, jedynej ulubionej rzeczy - zrobiłam więc sobie mini albumik, w którym zebrałam ich kilka.


Znalazły się w nim moje pamiętniki i organizery, dający niezależność rower...


...i auto, oraz maszyna do szycia.


Oczywiście w czasie pracy przyszło mi do głowy następnych kilka przedmiotów, które darzę uczuciem - nóż krążkowy Olfy i podkładka do cięcia, dzięki którym szycie patchworków stało się łatwiejsze, aparat fotograficzny, bez którego mój prowadzony już trzeci rok projekt 365 nie przetrwałby ani dnia, oraz kubki (wielki do herbaty, ten różowy do kakao i błękitny - do jajka po wiedeńsku).

Coś mi się wydaje, że chyba zrobię jeszcze jeden, obszerniejszy albumik :)

A jak jest z Wami? Czy któraś z otaczających Was rzeczy wzbudza żywsze bicie serca? Marzycie o jakimś przedmiocie? A może odziedziczyłyście jakąś rzecz z duszą, do której macie sentyment?
Pokażcie je nam koniecznie!  A więc - do rzeczy, kochane :)
Czekamy do 30 kwietnia :)

2 komentarze:

  1. Podziwiam, podziwiam i jeszcze bardziej nadziwić się nie mogę:)) Myślę sobie że to i rzeczy i ich historia mają taką magiczną siłę:))

    OdpowiedzUsuń