czwartek, 15 września 2011

Wycieczka do pracowni piaskowania artystycznego

Pozostając w temacie piasku i kamienia udajemy się dziś, Drodzy Czytelnicy, na małą wycieczkę do pracowni piaskowania artystycznego. Nic to, że znajduje się ona DALEKO - w Idaho; Wendy, właścicielka bloga Build/Make/Craft/ Bake, zgodziła się, byśmy przetłumaczyły jej post  opowiadający o tym, jak wygląda piaskowy proces w firmie jej rodziców, Victory Stone Engraving. Proszę zapiąć pasy - odjeżdżamy!
Continuing the subject of sand and stone, we would like to invite you, Dear Readers, on a small field trip to a sandblasting studio. It's located in the FAR-AWAY LAND of Idaho - but no worries: Wendy, the owner of the Build/Make/Craft/Bake blog, has kindly permitted us to translate her post, where she tells the story of sandblasting designs into stones at her parents' company, Victory Stone Engraving. Buckle up - here we go!
Moi rodzice są właścicielami małej firmy rzeźbiarskiej (Victory Stone Engraving), więc kiedy odwiedzam mój dom rodzinny, mam możliwość pobawić się piaszczarką. Tym razem zrobiłam kilka zdjęć, więc opowiem wam, jak przebiega proces piaskowania.
Zaczynamy od kamienia. Wydaje mi się, że to granit - czy jest tu jakiś geolog, który mógłby to potwierdzić?
Wypiaskujemy też wzory na kilku malutkich kafelkach.
Pierwszy krok to znalezienie wzoru, który zostanie przeniesiony na szablon z samoprzylepnej gumy. Można to zrobić ręcznie, ale komputer znacznie przyspiesza ten etap, a poza tym wzory można wtedy wykorzystywać wielokrotnie. Ilustracja musi być grafiką wektorową - przydatne programy to Adobe Illustrator oraz Inkscape - tak, aby linie do wycinania były wyraźnie zdefiniowane.
To jest ploter - coś w rodzaju drukarki, z tym, że zamiast tuszu mamy w niej ostrze wycinające wzór. W ten sposób czynność, która w wykonaniu ręcznym trwałaby 45 minut, skraca się nawet do 45 sekund.
Potem trzeba oczywiście poświęcić kilka minut na usunięcie tych części szablonu, gdzie w dalszym ciągu procesu piaszczarka ma wyrzeźbić wzór. (Po angielsku ten process nazywa się weeding - odchwaszczanie :) Daje mi on osobliwą satysfakcję - pewnie dlatego, że robię to tylko kilka razy w roku.
Przyklejamy potem cały wzór do taśmy, żeby wszystkie zawijaski i szparki zostały na swoim miejscu, gdy będziemy odklejać plastikową folię od lepkiej strony naszego szablonu.
Oto nasze kafelki z maskami, gotowe do piaskowania.
A tak wygląda "zamaskowany" kamień.
Piaskowanie odbywa się w specjalnej szafie, która z całą pewnością zajmuje jedno z pierwszych miejsc na mojej liście Najfajniejszych Wynalazków Wszech Czasów. Przypomina to gumowe rękawice, jakich używa się podczas niebezpiecznych doświadczeń chemicznych. Wkłada się ręce do tych właśnie grubych, piasko-odpornych rękawic, po czym rzeźbi się strumieniem sprężonego powietrza z piaskiem. Na początku wydaje się to dość dziwne, ale takie urządzenie chroni przed wdychaniem ścierniwa, które tak naprawdę wcale nie jest piaskiem z plaży, tylko produktem z rudy aluminium.
Wnętrze szafy do piaskowania.
Tutaj mój Tato udaje, że piaskuje kamień; udaje - bo wsadziłam głowę i aparat do szafy, żeby zrobić to zdjęcie.
Po piaskowaniu kamień i kafelki mają na sobie wyrzeźbione wzory, a maski wyglądają na nieco zużyte. Teraz odklejamy szablony i taśmy chroniące resztę materiału...
… i voilà! Rzeźbione kafelki...

... i kamień ze skamieniałością. Fajne, nieprawdaż?
*****
PS. Rzeźbione kamienie na zamówienie są dostępne na stronie moich rodziców.

7 komentarzy:

  1. Aaaaale suuuper... Jak kiedyś pojadę do Stanów, to muszę zajrzeć do rodziców Wendy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jej ekstra dzieki za to krok po kroku zawsze bylam ciekawa jak to sie robi

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę, jakie nowoczesne skamieliny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie boskie!! Pierwszy raz coś takiego widzę :)
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe! Chciałabym mieć w ogródku taki duży, z wypiaskowaną jaszczurką!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny wynalazek. Nie miałam pojęcia, że takie cuda istnieją. Kamień z ościstą rybą jest cudny. Pozdrawiam serdecznie i zaczynam obserwować :)

    OdpowiedzUsuń