czwartek, 17 stycznia 2013

Misja zakończona

Jakiś czas temu widząc na blogach tu i ówdzie pojawiające się echa craftypantkowych pomysłów, które w czasach gdy je rzucałyśmy w eter były nowością, a przede wszystkim pewną ekstrawagancją, razem z Kasią Szkieukową uznałyśmy, że craftypantkową misję możemy uznać za zakończoną.

Niniejszy blog to owoc naszej Szkieukowo - Manualnikowej -  wirtualnej międzykontynentalnej znajomości, którą wyzwoliło użycie przeze mnie opakowania po kakao do wykonania kartki z wiatrakiem i fakt, że u Kasi obowiązujące kakao było ze statkiem, ale było tak samo przydatne w celach craftowych.



Wkrótce po tym rzuciłyśmy sobie pierwsze wyzwanie "mączne" (jeszcze na własnych blogach), potem w gościnne progi przyjął nas niezapomniany blog craft imaginarium, a po jego dezaktywacji powstały craftypantki, do których dołączyły kolejne twórcze osóbki: Michelle, Habka, Jamajka, Noami, Novinka.

Zawdzięczamy tym kobietkom po pierwsze podtrzymanie w nas wiary, żeśmy nie zwariowały i klecenie różności ze śmieci jest przejawem kreatywności, a nie problemów z doliczeniem się klepek w naszych głowach oraz czynnik pobudzający do działania, niczym bąbelki w szampanie, w postaci ich cudownych twórczych, szalonych, odkrywczych i błyskotliwych pomysłów. Za wspomaganie nas przez wszystkie miesiące działania craftypantek (i duużo wcześniej również) najserdeczniej dziękujemy naszej craftypantkowej załodze:-)  

To samo mogę powiedzieć o naszych czytelniczkach i czytelnikach, którzy wiele razy uczestnicząc w naszych wyzwaniach udowodnili, że nasze najdziksze pomysły nie stanowią żadnej bariery dla chcących tworzyć coś z niczego, napawając nas dumą i zachwytem- Wam również przeogromnie dziękujemy za wspólne zabawy!

Podziękowania należą się też naszemu sponsorowi, Effince, właścicielce sklepu Stempell i Kartoon, która wspomagała nas w wyróżnianiu uczestników drobnymi przydasiowymi niespodziankami (a przy okazji... nowe maski w sklepiku!:-)) :-)

Nasza znajomość się nie kończy, zatem cała twórcza przygoda zapewne będzie miała jakiś ciąg dalszy..., ale jego kształt jeszcze się nie wykrystalizował. Zaocznie jednak już dziś zapraszamy do przyłączenia się do naszych przyszłych działań, mając nadzieję, że spotkamy się i z załogą craftypantkową i uczestniczkami naszych wyzwań na craftowych ścieżkach:-)

Teraz ja, Szkieuka! Mijają właśnie trzy lata od tych pierwszych wyzwań i bez popadania w nazbyt górnolotne określenia można powiedzieć, że z tego grzebania w kakaowych śmieciach ulęgła się zupełnie niespodziewanie znajomość... chyba na długie lata?

Nie widziałyśmy się nigdy, nie rozmawiałyśmy nawet przez telefon. Przed wyjazdem do Polski w zeszłym roku podekscytowałam się ogromnie, widząc 29 listopada w zawiadomieniu o kraftowym spotkaniu w Krakowie - toż właśnie wtedy miała przypaść moja wizyta! Oczami wyobraźni zdążyłam już zobaczyć nasze spotkanie nad jakąś kawą czy herbatą, w towarzystwie kleju i nożyczek... aliści ponowne przeczytanie ogłoszenia spowodowało niebotyczne rozczarowanie, bo okazało się, że ów 29 listopada to nie data, tylko... nazwa ulicy. A już był w ogródku, już witał się z gąską...

Nasza wirtualna znajomość, przedzielona w "realu" tysiącami kilometrów oraz przysłowiową Wielką Wodą od czasu do czasu łączy nas jednak przedmiotami. Kupiłyśmy sobie na przykład te same pieczątki z krakowskiego Tuluza - wzorki hinduskie i niebieskie stempelki o tematyce wodniackiej.

Mamy też taką tradycję, że podczas mojej wizyty w Polsce wymieniamy się drogą pocztową przydasiami, przy czym - jak na recyklantki przystało - przesyłamy je w tym samym pudle, pakując je w nowy papier lub zgoła wywracając na lewą stronę. Przeważnie i tak jest to któryś z kolei recykling, no bo kto by kupował nowe pudełko do wysłania czegokolwiek??

Mamy następnie problem, bo papiery z takiej wymiany strasznie ciężko jest ciachać... ale to pewnie uczucie nieobce wielu z naszych Czytelniczek :)

I tak maglujemy wspólnie kraft-pomysły, wymieniamy się myślami, przepisami, radościami i bulwersacjami, rekomendacjami książkowymi, milionem linków i zdjęć na pincie... ach, i o pogawędkach językowych trzeba koniecznie wspomnieć, bo z wykształcenia obie jesteśmy filolożkami (i źródłosłów tego terminu znakomicie oddaje nasze nastawienie wobec jednostek leksykalnych w jakichkolwiek językach). 

I jeszcze o kotach by można napisać (na każdą przypada jedna sztuka futra, choć w odmiennych kolorach), o perfumach, o wielu sprawach... ale zamiast rozwlekać się w nieskończoność, ogłaszamy ostatni [na teraz] konkurs. Przyjmujemy mianowicie zakłady na następujący temat:

JAKIE JĘZYKI ZNAJĄ - MNIEJ LUB BARDZIEJ - MROUH I SZKIEUKA?

Dla osoby, która trafi najbliżej, przewidziana jest nagroda :) Typy zbieramy do 14 lutego, żeby łatwo było zapamiętać - do Walentynek!

9 komentarzy:

  1. szkoda, że kończycie :(

    co do wyzwania (polski pomijam jako oczywisty):
    1. szkieuka - angielski na pewno, uczyła się rosyjskiego i francuskiego w szkole, teraz uczy się hebrajskiego i hiszpańskiego
    2. mrouh - jest romanistką, więc francuski, a poza tym angielski, sądząc po jej pinterestowych tablicach ;)

    uwielbiam wyszukiwać informacje na zadany temat! zastanawiam się od dawna, czy nie dałoby się robić tego zawodowo ;)

    (ja też jestem filolożką, ciekawe kto zgadnie, jakie ja znam języki? :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam jeszcze język ciała, choć w wirtalnej przestrzeni nie należy do 'przydasi' ;) Pozdrawiam i życzę mnóstwa pomysłów i wiele energii w realizacji dalszych recyclingowych projektów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z jednej strony szkoda że kończycie ten etap,ale mam nadzieję na nową odsłonę Waszej kreatywności :)

    A co do pytania to coco.nut powiedziała wszystko co ja bym chciała, chociaż dodałabym jeszcze łacinę :)

    Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako stała uczestniczka wyzwan bedzie mi Was brakowało bo były takie inne,jesli chodzi o języki to myslę że najbardziej znacie taki ,ze umiecie przyciągać ludzi na wasze wyzwania

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ryczę, bo podskórnie czuję, że prędzej czy później znowu coś nam "wyzywającego" zaproponujecie (tu intonacja nadziei).
    Wielki mam sentyment do przedsięwzięcia śmieciowo-twórczego. Raz, że cudnie mi się kojarzy ze szczytem świetności Craft Imaginarium, dwa - że idea dostrzegania piękna w.s.z.ę.d.z.i.e jest mi bardzo bliska.
    Czy mogę skorzystać z okazji i powiedzieć wszem i wobec, że bardzo was podziwiam i lubię? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tu jestem i czekam na wezwanie :) Zabawa z Wami była wspaniałą przygodą :) Każde wyzwanie było prawdziwym wyzwaniem, bo pół rodziny objeżdżało mnie za wywieszanie meteopakietu "na widoku" (a co listonosz na to powie...?) :D Wspaniała i niepowtarzalna przygoda, dziękuję za wszystko :)
    Co do języków: szkieuka - francuski, hebrajski, angielski, rosyjski, hiszpański. Mrouh - francuski, angielski, rosyjski? Aleście zabiły ćwieka :P

    OdpowiedzUsuń
  7. oj Dziewczyny, a ja właśnie zaczynałam się z Wami rozkręcać. no nic, na pewno spotkamy się gdzieś grzebiąc w pojemniku na makulaturę, lub na śmieciowych jarmarkach :)
    języki znacie, takie, jak coco.nut i Jamajka wymieniły, nie ma co - poliglotki z Was :D
    pozdrawiam i trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kochane kobity...ja tu wpadam żeby się pochwalić tym co zrobiłam natychajac sie tym co tu...a tu takie klocki....:(
    a jeśli chodzi o języki które znacie- to kochane na 100% jest to język scraperek, przyjaciółek i koci:) buziaki dla was!!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz się nie dziwię dlaczego czekam i czekam ... i czekam (byłam z ,,życia wyłączona,, więc nie bywałam ani tu ani nigdzie)
    Ech, śmieci, śmieci ...... resztkowo-odpadkowe robótki od dawna mnie kręcą, to jakby moja specjalność :)
    Bywałam tutaj sporadycznie ale z wielką przyjemnością ... miałam dzięki Wam motywację :)
    Wszystko co dobre kiedyś się kończy i kiedyś zaczyna ... powodzenia Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń