środa, 2 lutego 2011

projekt matrioszka, czyli sposób na skrawki

W lutym chciałybyśmy Was zaprosić do zabawy wymyślonej przez Michelle, nazwanej w trakcie przygotowywania matrioszką.

Największa matrioszka kryje w sobie coraz mniejsze, podobne do siebie... a my postanowiłyśmy zastosować podobną zasadę w naszej twórczości.

Zaczynamy od tego, że składamy sobie na kupkę zestaw materiałów – nie więcej, niż 20-25. W skład tych materiałów mogą wchodzić papier, karton, pasmanterie, guziki, ćwieki, włóczki, szmatki, filce, kartki z magazynów, elementy recyklingowe jak np. opakowania, elementy przyrodnicze, np. patyczki czy listki – i co tam jeszcze chcecie wykorzystać. Moja lista wygląda przykładowo tak:

1 papier ILSowy sztywniejszy
1 papier skrapowy cieńszy
1 kremowa teczka na dokumenty
2 kartki wytargane z magazynu
6 pasmanterii
3 rodzaje tycich koralików
1 miseczka z pojedynczymi guzikami i koralikami
2 bibuły
1 kartonik z opakowania biżuterii
1 kartka z notesu z motywem bambusowym

Zaczynamy od jakiejś większej pracy – np. layoutu 30x30, albo strony w art journalu, albo ramki, albo jakiegoś uszytego/wydzierganego przedmiotu itp. Potem z resztek tworzymy następne dzieło, np. kartkę, która zapewne wyjdzie mniejsza. Potem – jeszcze coś mniejszego, np. ATC albo tyci album. I tak dalej, aż braknie nam materiałów albo pomysłów.

Podsumowanie zasad:
1 – nie wychodzimy poza pierwotny zestaw materiałów Z WYJĄTKIEM BAZ – czy to do kartki, czy do layoutu, ramki, pudełka czy ateciaka i co tam jeszcze wymyślicie.
2- można, rzecz jasna, korzystać z przeróżnych narzędzi – stempli, tuszów, nici, nożyczek, nagrzewnic, pudrów itd. Nici, tusze i pudry może nie podpadają standardowo pod narzędzia, tylko raczej materiały, ale tu zrobimy wyjątek.
3 – należy zrobić co najmniej trzy prace różnej wielkości.
4 – na pierwszej, największej pracy należy użyć 75% materiałów – przynajmniej w ilościach śladowych. Potem to już hulaj-dusza.
5- prosimy, by w poście/postach opisujących eksperymenty umieścić też w miarę możliwości i sensowności fotki tego, co zostaje po każdym etapie. Mile widziane byłoby również zdjęcie wszystkich dzieł naraz.

Nie będziemy się kłócić, czy dwa wielkie korale policzyć za jedną sztukę, czy dwie; albo czy sznurek określonej grubości to materiał, który powinien znaleźć się na liście, czy może „narzędzie”. Chodzi o to, żeby wyznaczyć sobie ograniczoną ilość surowców – może przypomnieć sobie, jak to było na samiuśkim początku, kiedy miałyśmy do dyspozycji zaledwie kilka „przydasiów” :) i potraktować je z maksymalną kreatywnością.

Odchodzimy w tym miesiącu od tradycyjnego prezentowania wszystkich przykładów w jednym poście; notka byłaby gigantyczna, więc nasze prace będziemy przedstawiać po jednym zestawie.

Ja zaczęłam od kartki w art journalu - przyznam się, że dobierałam kartki z magazynów do hasełka "explore" - odkrywaj, badaj, znajdującego się na kartoniku z biżuterii :)

Został mi taki stosik:
Z tego powstała okładka albumu na zdjęcia wnuczki Alicji.

Poskładałam pozostałości do kolejnego zdjęcia, ale okazało się, że wyjdzie bardzo podobne do poprzednich; nie tak łatwo jest zużyć dwa arkusze 30x30, plus dwie bibuły, plus metrowe niemal odcinki pasmanterii, bo takie akurat miałam pod ręką i wrzuciłam do matrioszkowego koszyka!

Zrezygnowałam więc z tych resztkowych zdjęć i od razu pokazuję następny element serii - karteluchę kwiecistą w oczobipnej kolorystyce.

Na kolejnym etapie zrobiłam zakładkę - tu wkręciłam tę liniowaną kartkę z notesu, która nigdzie wcześniej nie chciała się wpasować.
No i wreszcie calineczki - nader proste, ze słowami pozostałymi z magazynowych stron. Zapewne docelowo znajdą się na stronie w gromadzienniku albo art journalu.

I jeszcze portret zbiorowy:

Uff! Szczęśliwie dobrnęliśmy do końca pierwszego pokazu i od razu zapraszamy na następny - oraz do podjęcia podobnej próby. Było to dla mnie bardzo ciekawe ćwiczenie, które skłoniło mnie również do pomyślenia o tym, żeby wykorzystać to, co mam, a nie znosić bez końca nowych zakupów :D Bo, jak już wspomniałam, nie tak łatwo zużyć calusieńki arkusz papieru, a skrawków przecież się nie wyrzuca.




Prosimy zgłaszać prace przez podlinkowanie w inlinkz posta ze wszystkimi matrioszkowymi tworami (czyli wszystkie prace umieszczamy w jednym poście na blogu, zdjęcie na potrzeby inliznkz wybieramy dowolne spośród matrioszkowych). Wyzwanie trwa do końca lutego, jak zwykle prosimy o prace niepublikowane przed datą ogłoszenia wyzwania i wykonane przez Was.



9 komentarzy:

  1. Wow, jestem pod wrażeniem wyzwania! Brzmi rewelacyjnie i .. wygląda na trudne do pokonania zadanie :) Brawo dla Was za pomysł! Kasiu, świetne prace :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to się nazywa wyzwanie! pomysł świetny!! ciekawe, czy zdołałabym go podźwignąć

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, to musi być naprawdę świetna zabawa. Jak tylko uda mi się wygospodarować trochę czasu to się w nią wchodzę. :) Albo nie, na pewno w nią wchodzę!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. super pomysł:) może się skuszę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne wyzwanie. Jak tylko mi dzieci na to pozwolą, spróbuję swoich sił w matrioszkach ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. o rety trzeba mocno się zastanowić jaki zestaw startowy przygotować :) Świetne wyzwanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super pomysł!!! Chętnie bym spróbowała :)jak starczy czasu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż...chyba spróbuję swoich sił :) Bo trudne i ciekawe. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń